7 powodów, dla których chcę pojechać do Korei
Gdyby ktoś
spontanicznie zapytał mnie, dlaczego w ogóle chcę jechać do Korei, bez
zastanowienia pierwszym powodem, który bym podała, byłoby, że chcę znaleźć
sobie koreańskiego męża. Co w pewnym sensie jest prawdą, ALE nie do końca.
Korea przyciąga mnie jeszcze innymi magicznymi czynnikami. Jest ich o wiele
więcej niż 7, ale resztę zostawię na kolejne posty. Bo o niezwykłościach w
Korei Południowej mogłabym opowiadać i opowiadać…
1. Przekonanie się, czy wszyscy Koreańczycy są tacy jak mój oppa
Mojego
koreańskiego przyjaciela poznałam jakieś 4 lata temu przez Facebooka i moje
dwie licealne koleżanki. Jest starszy ode mnie o kilka lat, jednak czasem mam
wrażenie, że dzieli nas o wiele więcej i to w odwróconym szyku. Oppa zadaje
czasami pytania, które bardziej spodziewałabym się usłyszeć od 12-letniego
chłopca, co sprawia, że czuję się jak jego mama. Innym razem, w całkowitym
oderwaniu od rzeczywistości pyta mnie o rzeczy niezwiązane z tematem naszej
aktualnej rozmowy albo wysyła mi zdjęcia francuskich śmigłowców. Żeby nie było
– lubię go, inaczej już dawno usunęłabym go ze znajomych na Facebooku. Jednak
czasem jego zachowanie skłania mnie do następującej refleksji – a co, jeśli
wszyscy Koreańczycy są tacy, a ja chcę się pchać w koreańskie małżeństwo? Co,
jeśli każdego cechuje taka dziecięca naiwność i momentami absurdalne podejście
do rzeczywistości? Dlatego też, gdy pojadę do Korei, chciałabym mieć okazję
porozmawiania z innymi Koreańczykami. Żeby przekonać się, że oppa jest tylko
ewenementem, a nie reprezentantem. 😜
2. Porozmawianie po koreańsku i zamówienie sobie jedzenia
Tak.
Zamówienie sobie jedzenia w koreańskiej restauracji, mówiąc wyłącznie po
koreańsku, to pierwsze, co chciałabym w Korei zrobić. Samo porozmawianie z
Koreańczykami i poćwiczenie języka jest raczej oczywiste, chociaż pewnie będę
musiała się powstrzymywać, żeby nie zacząć mówić po angielsku. C:’ Spełnieniem moich marzeń będzie znalezienie
się w sytuacjach, które znam z podręcznika, jak na przykład pójście na pocztę,
pójście do banku, przymierzanie i kupowanie ubrań. Oczywiście inne też będą
mile widziane – muszę nauczyć się dobrze mówić po koreańsku nawet w sytuacjach
ekstremalnych.
3. Spróbowanie jedzenia na straganach i zjedzenie prawdziwego koreańskiego śniadania
Stragany, na
przykład na Myeongdeong, jednej z najbardziej zakupowych ulic w Seulu,
uginające się od niebotycznych ilości cudownie wyglądającego jedzenia, są
jednymi z głównych bohaterów prawie każdej koreańskiej dramy. Można tam kupić
rzeczy przeróżne, a wymienienie ich zajęłoby mi chyba cały dzień (zresztą
koreańskie potrawy to temat na oddzielny post). Wiem na pewno, że chciałabym
spróbować jakichś koreańskich słodyczy, jak bbopkii (coś w stylu
karmelizowanych lizaków) i czegoś, co widzę dosłownie w każdej dramie albo
filmiku z idolami – kiełbaska na patyku zawinięta w bekon. Jeśli podczas pobytu
w Korei nie przytyję z 50 kg, to będzie prawdziwy cud.
A co mam na
myśli, pisząc o prawdziwie koreańskim śniadaniu? Pewną tradycją w Korei jest,
że mama wstaje o wiele wcześniej niż reszta domowników w celu przygotowania
obszernego i składającego się z kilkunastu składników śniadania. Wygląda ono w
ten sposób, że na stole znajduje się kilka miseczek, a w każdej jest coś innego
, to może być ryż, warzywa, składniki mięsne i tym podobne rzeczy. Nie wiem,
czy będzie mi dane spróbować czegoś takiego (zanim sama nie zostanę mamą, która
będzie to wszystko przygotowywać), jednak mam nadzieję, że mimo wszystko będzie
to możliwe.
4. Zobaczenie gór i morza w jednym mieście
A mianowicie
– w Busan. Poza tym, że połowa moich koreańskich autorytetów urodziła się w
Busan, miasto to jest jednym z moich najważniejszych celów z jeszcze jednego
powodu. Busan jest miastem portowym, a ja kocham morze całym sercem. Poza tym,
stojąc na plaży, można podziwiać jednocześnie bezkresną wodę i… góry. Co w
Polsce raczej nie jest możliwe.
5. Pójście do sauny
Po
kiełbaskach na patyku, sauna to kolejny główny bohater dram. Słyszałam o
koreańskich saunach już tyle opowieści, że nie wybaczę sobie, jeśli żadnej nie
odwiedzę i nie zweryfikuję, czy naprawdę dostaje się tam takie urocze wdzianka
(jak w serialach). Poza tym, o czym chyba mówi się najczęściej w odniesieniu do
saun, prawdopodobnie można tam za darmo spędzić noc (dlatego często
jjimjilbangi polecane są jako miejsce noclegu dla biednych studentów). Co
prawda nie wiem, czy akurat z tej atrakcji skorzystam, ale na pewno byłoby to
ciekawe doświadczenie.
6. Porozmawianie z koreańskim dziennikarzem
Z racji tej,
że w przyszłości chciałabym pracować jako dziennikarka (na razie jestem
licencjonowaną, a to też coś!), musiało się tu znaleźć coś związanego z
mediami. A że spełnienie moich marzeń byłaby praca jako dziennikarka w Korei,
odczuwam wielkie pragnienie, aby dowiedzieć się jak najwięcej o koreańskich
mediach. W Internecie jest stosunkowo mało informacji na ten temat, o
publikacjach czy książkach nawet nie wspominam. Dlatego też chciałabym stworzyć
sobie okazję do rozmowy z jakimś koreańskim dziennikarzem, aby wypytać go o
wszystko, co mnie interesuje. A może, gdy już do tego dojdzie, sama napiszę o
tym jakiś artykuł naukowy?
7. Zweryfikowanie, czy dam radę kiedyś tam zamieszkać
Korea Południowa a Polska to jak czarny a biały – różnią się w zasadzie
wszystkim, a łączy je to, że oba są krajami, tak jak tamte kolorami. Kultura
obu tych państw różni się w zastraszającym stopniu. Wystarczy choćby wspomnieć,
że na przykład przy stole podczas wspólnego posiłku, tylko najstarsza osoba
może zacząć jeść, a dopiero potem dołączają do niej kolejne. U nas czegoś
takiego nie ma. Mimo że o tradycjach, zasadach kulturowych, nawykach w Korei
wiem dużo, spotkanie się z tym na żywo może odbiegać całkowicie od moich
wyobrażeń. Chciałabym pojechać do Korei, aby na własnej skórze poczuć te
wszystkie zwyczaje i przekonać się, czy dałabym radę obcować z nimi na co
dzień. Być może na tę chwilę nie planuję zamieszkania w Korei na stałe, ale
mimo wszystko dobrze jest wiedzieć, czy przeżyłabym tam choć jeden dzień jako
Polka w Hanboku.
7a. Zdobycie materiałów na kolejne posty na bloga
Docelowo
blog ten założyłam po to, aby opisywać w nim moje przygotowania do wyjazdu do
Korei i relacjonować pobyt tam. Na razie
częściowo realizuję pierwszy temat. A drugi, cóż, zrealizuję, jak już uda mi
się spełnić powyższe punkty. 😁
1 comments
Jak pięknie przemyślane powody! Mam nadzieję, że wszystkie te powody zostaną zrealizowane c: <3
OdpowiedzUsuń