Opowieść o tym, jak zostałam w Korei gwiazdą estrady
Był ostatni dzień września 2019 roku. Dzień jak z bajki. Jak na Busan przystało, słoneczny i gorący. Razem z moją przyjaciółką z wymiany, Dominiką, wybrałyśmy się na podbój Korei - tym razem za cel obrałyśmy Haeundae i Dongbaek Island. Dzień zapowiadał się bardzo przyjemnie, choć standardowo - miałyśmy kilka godzin pozwiedzać, a następnie spotkać się z kilkoma naszymi uczelnianymi znajomymi na piwo.
Na godzinę 18:00 byłyśmy umówione z Jihyun, moją mentorką z PNUF (klubu studenckiego, do którego dołączyłam na czas wymiany) i kilkoma innymi znajomymi na jednej ze stacji metra, aby razem wybrać się na Festiwal Piwa. Po kilku perturbacjach w końcu udało nam się spotkać i pójść razem do miejsca docelowego. Każde z nas zamówiło sobie coś do picia i usiedliśmy przy wolnym stoliku. Tak naprawdę nie działo się tam zbyt wiele. Przestrzeń, na której odbywało się całe wydarzenie, była dość mała, większość miejsca zajmowały stoiska i budki różnych rodzajów i producentów piwa. Na środku stało kilkanaście stolików, oczywiście wszystkie były zajęte. Podobnie wyglądał pas zieleni obok - okupowany przez setki osób. Wiele z nich zgromadziło się przy niewielkiej scenie na środku, gdzie Koreańczyk puszczał muzykę i przygrywał sobie do niej na perkusji.
Naszym głównym zajęciem było picie piwa i rozmawianie. Byliśmy około 10-osobową grupką, więc było bardzo radośnie i pozytywnie. Każdy rozmawiał z każdym, na wszystkie możliwe tematy. W tym miejscu zaznaczę, że byliśmy też istną mieszanką narodowościową - wśród nas były dwie Koreanki, dwóch Koreańczyków, dwie Polki (to ja i Dominika), Indonezyjczyk, Tajwanka i dwóch Niemców.
Jakąś godzinę po tym, jak przybyliśmy na festiwal, przygrywający sobie na perkusji Koreańczyk zorganizował konkurs. Polegał on na tym, że on puszczał jakąś piosenkę, a gdy ktoś potrafił do niej na scenie zatańczyć, dostawał w nagrodę kupony na darmowe drinki. Wokół sceny zebrało się dość sporo osób, w tym ja i kilka innych z naszej grupki. Swoją drogą muszę wspomnieć, że Koreańczycy są naprawdę wspaniałą widownią. Ze wszystkiego się cieszą, krzyczą, klaskają, co najmniej tak, jakby na tej scenie występowały największe gwiazdy k-popu, a były to zwykłe, przypadkowe osoby. Chyba właśnie dlatego, gdy DJ puścił piosenkę, do której układ znam (dokładnie ,,Kill this love" BLACKPINK), wyszłam na scenę i.... zatańczyłam.
Do tej pory zastanawiam się, jakim cudem odnalazłam w sobie na tyle duże pokłady odwagi, żeby wyjść przed tłum kilkuset Koreańczyków i zatańczyć układ do koreańskiej piosenki. Wydaje mi się, że właśnie ten koreański entuzjazm był największą zachętą. Wiedziałam, że mimo to, że ja jestem biała, a oni wszyscy są Azjatami, i tak nie muszę się przejmować ocenianiem, bo Koreańczycy po prostu tacy są.
Podczas mojego występu serce waliło mi jak młotem i z tego stresu oczywiście kilka razy się pomyliłam, ale chyba to nie było zbyt ważne. W sumie przestało być ważne, gdy skończyłam tańczyć i usłyszałam wszystkie brawa i krzyki i zobaczyłam buzie uśmiechniętych Koreańczyków. Poczułam się wtedy taka.... zaakceptowana i doceniona. Czułam się totalnie szczęśliwa. Mimo że mój występ nie był idealny, to udzieliła mi się energia tłumu i moich znajomych, którzy nie mogli uwierzyć, że wyszłam na tę scenę i zatańczyłam. Ale byli pod wrażeniem. Przede wszystkim byłam z siebie dumna. I nie żałuję tego dziwnego impulsu, który popchnął mnie do wskoczenia na scenę. Do tej pory, gdy przypominam sobie tę sytuację, czuję się niesamowicie.
Oczywiście otrzymałam moją nagrodę w postaci dwóch kuponów na darmowe drinki. 😁
Moi znajomi, także ci, którzy podczas mojego występu siedzieli przy stole i o moim wybryku dowiedzieli się dopiero po fakcie, przez długi czas przeżywali mój występ. Gdy tak sobie siedzieliśmy, podeszły do nas dwie Koreanki i, zwracając się do mnie, zaczęły wychwalać mój występ i umiejętności taneczne, co było tak miłe, że nie potrafiłam później przestać się uśmiechać. Ludzie w Korei są naprawdę super.
Moja koleżanka Tajwanka nagrała dla mnie cały mój występ, więc jeśli chcecie zobaczyć fragment, dzielę się nim w poniższym linku. 🙈
0 comments