Dlaczego po dwóch latach wciąż tęsknię za Koreą?

by - 17:18


Musiały minąć dwa lata od mojego pobytu w Korei, żebym w końcu posegregowała te tysiące zdjęć, które zrobiłam. A zrobiłam ich dokładnie 10 tysięcy, z czego wybrałam około tysiąca. Pierwotnie wzięłam się za to w celu wybrania tych do wywołania i umieszczenia w albumie, ale z czasem okazało się, że niektóre np. nadają się na tapetę, a inne stanowią podstawę dla ciekawego posta, więc trochę rozszerzyłam pole kategoryzacji. A do tego przypomniałam sobie, że mam bloga i mam ochotę coś na nim napisać. Więc jestem! 😄

Mimo że od mojej wymiany do Korei minęły już ponad dwa lata (zaczęłam ją we wrześniu 2019, skończyłam w grudniu 2019), wciąż bardzo często wracam myślami do tego czasu. To chyba jedyny taki okres w moim życiu, który tak często wspominam. Co zapewne oznacza, że był to czas ogromnie dla mnie ważny i który wywarł na mnie bardzo duży wpływ. 




Jakby nie patrzeć, Korea Południowa to kraj jak każdy inny. Mieszkają tam ludzie zmagający się ze swoimi problemami. Funkcjonuje tam system polityczny, który ma swoje mankamenty. Korea to przepiękny kraj obfitujący w cudowne miejsca do odwiedzenia i spacerowania, urocze kawiarnie, zielone parki i ogrody świateł. W Polsce właściwie jest wszystko to samo. 

A mimo to, gdy myślę o życiu w Korei, moje marlenkowe serduszko zaczyna szybciej bić, a w brzuszku wzlatują motyle. Dużo myślę o tym, dlaczego tak jest. Co takiego sprawia, że Korea w moich oczach jest taka wyjątkowa, mimo że, gdybym hipotetycznie miała w niej zamieszkać, wiodłabym zapewne równie zwyczajne życie tam, jakie wiodę tutaj.

I gdy tak sobie o tym myślę, wydaje mi się, że pomimo zwyczajności życia w Korei, ono jest... niezwyczajne. 




Przez cztery miesiące mojego życia w Korei, bardzo dużo podróżowałam i zwiedzałam. Studiowałam, chodziłam na zajęcia, ale mając świadomość, że oceny zdobyte tam właściwie do niczego nie będą mi potrzebne, traktowałam je więc raczej hobbystycznie. Większość czasu spędzałam właśnie na poznawaniu nowych miejsc, jeżdżeniu w różne zakątki Busan i wyszukiwaniu oryginalnych kawiarni. Zwyczajnych dni, np. spędzonych w akademiku przed komputerem czy poświęconych zakupom spożywczym, było dość mało. A mimo to... były ciekawe. Siedzenie cały dzień przed komputerem i oglądanie dramy było ciekawe, bo miałam świadomość, że gdy wyjrzę przez okno - zobaczę Koreę. Wypełnioną Koreańczykami, koreańskimi znaczkami na każdym kroku i oferującą mi kolejne wyzwania, jak na przykład rozmowę po koreańsku z panią w aptece. 

Kto mnie zna, wie, że jestem osobą, która raczej pozytywnie patrzy na świat i życie. Staram się cieszyć z małych rzeczy i doceniać nawet błahe chwile, choć rzeczywistość czasem jest szara. W Korei ta radość z małych rzeczy była po prostu... łatwiejsza. I chyba właśnie to sprawia, że nadal bardzo za nią tęsknię. 


cr. Mana:
1. szczęśliwa ja na Gwangalli Beach (fot. Nika)
2. Seul 
3. ja na tle Gamcheon Culture Village (fot. Nika)

You May Also Like

0 comments